Czy wyobrażasz sobie, że jeden sen, jedna noc, potrafią zrujnować życie od podstaw? W jednym momencie tracisz zaufanie do wszystkich, nie wiesz komu możesz wierzyć, a komu nie. Sens twojego istnienia, twoje przeznaczenie, nagle nabierają innego znaczenia, a ty stajesz się całkiem nową osobą. Niesamowite, prawda?
czwartek, 30 stycznia 2014
R2
Usnęłam. Nic nie pamiętałam, żadnego snu, żadnego przebudzenia. Nagle zobaczyłam jasne, błękitne światełko migające gdzieś w oddali. Bezwiednie wyciągnęłam rękę i zaczęłam iść w tamtą stronę. Nie zdążyłam zrobić kilku kroków, a kula zaczęła powoli sunąć ku mnie. Nabierała prędkości, a ja z przerażeniem się w nią wpatrywałam nie wiedząc co zrobić. Odwróciłam się i zaczęłam biec czarnym korytarzem prowadzącym do nikąd. Poczułam uderzenie gorąca w klatce piersiowej, nastała ciemność, a ja wylądowałam na czymś twardym. Obolała, wstałam i powoli rozejrzałam się dookoła. Wszędzie panował mrok, ale widziałam wyraźnie. Gdzieś w oddali majaczyła się zieleń, zapewne jakiś las. Tymczasem za mną znajdowały się drzwi. Nie były to zwykłe drzwi, a bynajmniej tak nie wyglądały. Znacie takie ogromne wejścia w zamkach lub zabytkowych kościołach? Tak też te wyglądały. Białe, po bokach oraz na środku zdobione jakimiś czarnymi znaczkami odcinającymi się od reszty. Wydawało mi się, ze już je widziałam. We śnie? Nie wiem, ale na pewno były znajome. Obeszłam owe drzwi, lecz za nimi nic nie było. Tylko one w środku pustkowia. Znów stanęłam z przodu. Kierowana impulsem wyciągnęłam lewą rękę, zakreśliłam nią półkole w kształcie obramowania drzwi i delikatnie pchnęłam w przestrzeń przede mną. Znak pośrodku zaczął się rozwijać, a ja podeszłam. Lekko pchnęłam marmur i przeszłam przez drzwi na drugą stronę. Wnętrze mnie zaskoczyło. Nie tego się spodziewałam. Zamknęłam drzwi
najciszej jak mogłam i stanęłam na środku holu. Wszystko wyglądało jak z
XIX - wiecznego pałacu. Przeszłam parę kroków w przód i oparłam o
barierkę. Po bokach były schody prowadzące na środek ogromnego salonu.
Dalej w obie strony ciągnął się hol skręcający na końcu budynku
odpowiednio na północ. Delikatnie zeszłam w dół po schodach i usiadłam
na kanapie przed kominkiem. Dziwne, ale nie czułam strachu, lecz
jakbym nagle odnalazła swój prawdziwy dom. Wstałam, podeszłam bliżej
ognia. W pewnym momencie wyczułam czyjąś obecność i zwinnym ruchem
odwróciłam się w pozycji obronnej. Na szyi miałam zimne ostrze noża. Spojrzałam w górę i zobaczyłam je. Te same szare oczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czy możesz mi troche talentu oddać ? świetne !!! <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :) I piszę to całkowicie szczerze. Był dłuższy od poprzedniego i bogatszy w opisy, które tak bardzo lubię. Trochę nie bardzo ogarniam, co wydarzyło się w tej części. Dziewczyna usnęła i przeniosła się w inne miejsce. Tylko czy rzeczywiście się przeniosła, czy po prostu był to sen? Może ona za chwilę się obudzi we własnym łóżku? Ciekawi mnie to.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie również to, co nastąpiło na samym końcu. Czyżby tajemniczym napastnikiem był ten sam mężczyzna, którego dziewczyna spotkała w prologu? Tylko czemu pojawił się on teraz w takiej roli? Czemu chce ją zabić? Osz, za dużo pytań! Lecę do trójeczki ^^
z przerażeniem się w nią wpatrywałam nie wiedząc co zrobić - przecinek po wpatrywałam
Białe, po bokach - tutaj przecinek nie jest potrzebny
kierowana impulsem wyciągnęłam - przecinek po impulsem
Łoooo! Czyli On jest z ''innego'' świata? Przeszłości? Hihihi to się porobiło. To teraz kim on jest. Czyżby właściciel rezydencji? Ciekawe, ciekawe ;D
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej, bo chyba nie wysiedzę ;)
Extra też chcę tak pisac :**
OdpowiedzUsuńAlex xoxo