piątek, 14 marca 2014

R9

W drodze do szkoły cicho podśpiewywałam. Każdy poranek był coraz piękniejszy, odzyskiwałam radość i pogodę ducha. Mimo że kilka dni temu Evelyn wyjechała do swojego brata, do Anglii, nie załamywałam się, bo wiedziałam, że wraca za miesiąc i spędzimy razem Wielkanoc, która w tym roku wypada wyjątkowo późno.
Kiedy dotarłam pod swoją szafkę, czekał tam już na mnie Jason, oczywiście w otoczeniu swojej świty złożonej z licznych adoratorek. Gdy dojrzał mnie wśród tłumu, natychmiast podbiegł, aby się przywitać.
- Cześć! Dzięki, że w końcu przyszłaś, te dziewczyny są naprawdę irytujące. - Przytulił mnie tak, że znalazłam się w powietrzu.
- Nie ma za co, do usług - zaśmiałam się. - Teraz mnie puść, muszę wziąć książki, a zaraz zacznie się lekcja.
Chłopak sięgnął po coś do torby.
- Mówisz o tym? - W jego dłoni ujrzałam moje podręczniki i zeszyt.
- Dzięki! - Uciekłam przed siebie, aby mnie nie złapał.
Ruszyłam szybko w stronę sali, jednak Jason był szybszy. Dogonił mnie przy końcu korytarza i zaczął łaskotać, a z mojego gardła wydobyły się piski.
- Koniec?
- Tak, obiecuję, koniec, tylko przestań!!
Gdy mnie puścił, odetchnęłam z ulgą i poprawiłam ubranie. Odwróciłam się, pokazałam mu język, a potem ruszyłam do klasy.
- Hej, Rudzielcu, wracaj!
Nie zareagowałam. Nie jestem rudzielcem. Moje włosy są kasztanowe, ale nie RUDE! Nie wiem dlaczego, zawsze odpychał mnie ten kolor i nie znoszę, gdy ktoś tak określa moje włosy.
- No chodź tu. - Spróbował złapać mnie za pasek od torby, ale się uchyliłam i wpadłam do sali. Usiadłam w ławce, ostentacyjnie rozłożyłam książki i włożyłam słuchawki.
Ostatnimi czasy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Spędzaliśmy wolne chwile razem, staliśmy się głównym tematem szkolnych ploteczek i gazetki. Jednego dnia na lunchu biegaliśmy po stołówce rzucając w siebie chrupkami, a następnego nasze zdjęcia zajmowały pierwszą stronę pisma i trafiły na stronę szkoły. Od tamtej pory amantki Jasona wodziły za mną nienawistnym spojrzeniem, z czego cały czas się śmiałam. Poza tym, nasz duet stał się ulubioną parą nauczycieli. Zawsze brali nas do pokazywania scenek, preparatów, ćwiczeń, czytania, tłumaczenia i niezliczenie wielu innych rzeczy.
Dzisiaj na angielskim odgrywaliśmy sceny z "Romea i Julii" Shakespeare'a. Każda z par losowała karteczkę z nazwą danej sceny, którą miała zaprezentować. Gdy pani Openflow podeszła do nas, zamknęłam oczy i pociągnęłam pierwszy z brzegu papierek. Nie otwierając, podałam go partnerowi. Nagle, na jego ustach wykwitł ogromny, głupkowaty uśmiech. Spanikowana wyrwałam mu kartkę z dłoni i przebiegłam wzrokiem po tekście.
- Chyba sobie żartujesz. - Spojrzałam na  niego z wyrzutem, na co on zaczął się śmiać.
Nauczycielka podeszła do naszej dwójki i poprosiła o pokazanie kartki. Przeczytała, uśmiechnęła się, odeszła.
- Moi drodzy, macie jeszcze minutę na ustalenie między sobą szczegółów i zaczniemy. Pierwsi będą... Sophie i Jason! 
Mogłam się tego spodziewać. Teressa od początku zabierała nas do wszystkiego, dlaczego teraz miałoby być inaczej? 
- Jak robimy? - odwróciłam się do partnera - Mamy mało czasu, skup się!
- Znasz tekst?
- Głupie pytanie.
- W takim razie nie widzę problemu.
- Koniec czasu, zapraszamy na scenę... - pani Openflow zaprosiła nas na środek klasy gestem ręki.
Zaczęliśmy grać. Jason w roli Romea wyglądał, jakby przeniósł się do XXI wieku prosto z Shekespeare'owej przeszłości, jakby naprawdę był zdruzgotanym myślą o śmierci ukochanej bohaterem, a nie zwykłym uczniem. Przyszła moja kolej.
- ... Niedobry, wszystko wypiłeś, a dla mnie
Ani kropelki, abym mogła pójść
Za Tobą? Daj mi choć usta - spróbuję
Scałować z nich truciznę; to nas złączy:
Ten pocałunek i ta wspólna śmierć. - Przesunęłam palcami po jego policzku.
Pochyliłam się i złożyłam pocałunek na jego ciepłych wargach. Czułam jak przyspiesza mi serce, usłyszałam moje imię wydobywające się z jego ust. Ust, które idealnie pasowały do moich; ust, które od razu znalazły wspólny rytm z moimi; ust złączonych w pocałunku, którego nigdy nie chciałam skończyć, lecz musiałam. Delikatnie go przerwałam, czując, jakbym nagle straciła ważną cząstkę siebie. Wróciłam na ziemię. Klasa i nauczycielka klaskali zawzięcie, a my się nie poruszaliśmy. Po prostu patrzyliśmy sobie w oczy, nie zwracając uwagi na świat dookoła, a nasze wargi wciąż były niebezpiecznie blisko siebie. W końcu szepnęłam "Chodź". Wydawało mi się przez chwilę, że przez jego twarz przemknął cień zawodu, ale nie byłam pewna. Wstaliśmy, podziękowaliśmy i usiedliśmy w ławce. Żadne z nas nie skomentowało tego pocałunku.
- Słuchaj... - zaczęłam.
- Soph... - usłyszałam w tym samym momencie i się uśmiechnęłam. - Mów pierwsza.
- To był tylko głupi pocałunek na rzecz występu. To nic nie zmieni pomiędzy nami, prawda?
- To samo chciałem powiedzieć. - Nie wiem dlaczego, ale mu nie uwierzyłam. Coś w jego oczach temu zaprzeczało. - To nic nie zmienia. Nadal się przyjaźnimy!
Przyjaźń...? Spojrzałam na niego i po raz kolejny na moich ustach zawitał uśmiech. Tak, przyjaźń.

Szybkim krokiem ruszyłam do domu. Chciało mi się skakać, tańczyć, śpiewać, gotować, rysować i pisać, najlepiej wszystko na raz. Po raz pierwszy od tylu tygodni wypełniała mnie energia,
 której nie mogłam pohamować. Cały świat wydawał się być radośniejszym, pełnym kolorów i piękna. Nagle dopadło mnie przeczucie, że coś jest nie tak. Sprawdziłam torbę, rozejrzałam się. Nie zauważyłam niczego nienormalnego ani podejrzanego. Stwierdziłam, że tylko wymyślam od nadmiaru szczęścia, którego dawno nie odczuwałam i się odzwyczaiłam. Założyłam słuchawki i zaczęłam śpiewać idąc przez park. Prawie nikogo tu nie było, nie o tej porze. Przyspieszyłam. Chciałam znaleźć się w moim pokoju, gdzie mogę śpiewać, a nikt mnie nie usłyszy; mogę tańczyć, bo nikt mnie nie widzi; mogę rysować i pisać, a nikt nie stoi mi nad głową i marudzi. Gdy dotarłam do drzwi wzięłam głęboki oddech, nacisnęłam klamkę i przeszłam. W pierwszym odruchu pomyślałam, że pomyliłam domy. Wszystko było jedną wielką ruiną. Ściany poprzebijane, meble zniszczone. Nieliczne sprzęty zostały nienaruszone. Ogarnęłam przestrzeń wzrokiem, na ścianie zauważyłam czerwone plamy. Potem zaczęłam się śmiać. Tak, mój dom jest zniszczony, nie wiedziałam co mogłam zastać dalej, a ja się śmiałam jak opętana. Nadal w szoku, ruszyłam po skrzypiących schodach na piętro. Tutaj wszystko wyglądało jak zawsze, oczywiście prócz schlapanych krwią ścian. Przeszłam wolnym krokiem po pokojach. Łazienka, gabinet, mój pokój wyglądały normalnie, a gdy weszłam do brata na pierwszy rzut oka też mi się tak zdawało.Leżał w łóżku, pod kołdrą, a jego ulubiony robot obok. Niepewnie podeszłam do niego i odsłoniłam pościel. Całe jego brzuch był rozcięty na pół, urwana głowa byle jak dociśnięta do reszty ciała, a w ręce trzymał swoje serce. Z krzykiem odsunęłam się od trupa. Pobiegłam do sypialni rodziców, nie wiedząc czego mogę się spodziewać. Trzęsącymi dłońmi otworzyłam drzwi i przeszłam przez próg. Nad łóżkiem wisieli moja mama i tata, rozcięci jak Alex, oczy wydłubane i włożone do kieliszków od wina stojących na stoliku. Poczułam łzy w oczach, wszystko się rozmazało, a chwilę potem świat spowiła ciemność.
Wracała mi świadomość. Czułam ból w mięśniach i piekące powieki, ale nie nie ruszałam się. Nie chciałam, aby to wszystko było prawdą. Szokującą, okropną oraz niemożliwą, lecz musiałam się upewnić. Szybko wstałam i natychmiast pojawiły mi się mroczki. Zignorowałam je i znów ujrzałam to. To czego nigdy nie usunę z pamięci, choć bym chciała.
Żyłam jak dawniej. Myłam się, jadłam, grałam na komputerze, ćwiczyłam, ale wszystko w domu. Zdjęłam ciała rodziców, umyłam wszystkie trzy, zszyłam. Z każdym dniem rosła we mnie coraz większa nienawiść. Nie wiedziałam, co mogę z tym zrobić. Mimo intensywnego myślenia i chęci, nic mi się nie udało, aż do pewnego wieczoru, podczas którego, zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze jedno wyjście. Trudne do zrealizowania, trudne dla mnie, lecz jedyne, które pozwoli mi dokonać zemsty.
Wstałam tego poranka bardzo wcześnie i zanim się obejrzałam, byłam w drodze do szkoły. Nie wzięłam nic, prócz telefonu i portfela. Dom zostawiłam w idealnym porządku, napisałam list do pani Rautew, aby przyszła nas 'odwiedzić'. Ostatni raz rzuciłam spojrzenie na miejsce, w którym się wychowałam i dorastałam. Miejsce, w którym przeżyłam swe największe smutki i radości. Miejsce, które na zawsze pozostanie w moim sercu. Ostatni raz. Już na zawsze.
Sprawdziłam godzinę. 7:33. Za dokładnie 2 minuty Jason wejdzie do szkoły i podejdzie do swojej szafki, czyli tutaj. Jeszcze raz poprawiłam ubranie, koka, spojrzałam w lustro. Podniosłam wzrok, gdy chłopak przekroczył próg szkoły. Rozejrzał się z nadzieją po korytarzu i nasze oczy się spotkały. Gdy mnie ujrzał ruszył w moim kierunku, a ja nie pozostałam mu dłużna. Szliśmy, a ludzie ustępowali nam z drogi.Widziałam, jak jego usta układają się w "cześć", którego nie zdążył powiedzieć, ponieważ szybko złapałam go za kurtkę, pociągnęłam na ścianę i wypaliłam:
- Potrzebuję pomocy.

14 komentarzy:

  1. Na początku muszę podziękować za nominację do Liebster Award. Niestety, nie mam teraz zbyt dużo czasu, aby się tym zająć, ale jak znajdę chwilkę to pewnie odpowiem na pytania. Niemniej jednak, jestem ci za nią bardzo wdzięczna ;)
    Co do rozdziału to wyszedł całkiem fajnie. Pomysł z odgrywaniem scenek troszkę oklepany, ale ładnie opisany, więc się nie czepiam. I doszło do pocałunku! Szkoda, że dziewczyna uznała, że on nic nie zmienia, że wciąż pozostają w przyjacielskich relacjach. Bardzo szkoda, bo mogliby być piękną parą. Zwłaszcza, że chłopak chyba tego chciał, ale nie miał śmiałości się do tego przyznać, po słowach, które wypowiedziała Sophie.
    Ale to, co nastąpiło potem... Nie, nie umiem tego skomentować. Może potem znajdę odpowiednie słowa, ale teraz mi one umykają. Dlatego czekam na więcej wyjaśnień.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz ;)
      Nie ukrywam, że zamiarem było to, aby doszło pomiędzy nimi do pocałunku. Sama uważam to za lekko naciągane, ale nie chcę zmieniać już nic, ponieważ ten wątek nawinie się jeszcze później.
      Chciałabym jeszcze ostrzec, że Jason tak łatwo się nie zdradza i na Twoim miejscu nie byłabym taka pewna, czy miał jakieś 'oczekiwania' w związku z zaistniałą sytuacją.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Siedzę i kwiczę, takie to piękne *__*
    Scena z Romea i Julii jak najbardziej podbiła moje serce.
    Omonomonmo ♥♥♥
    Między nimi coś iskrzy ;3
    No i ta śmierć ;-;
    Hej, bo nie zasnę ;-;
    Ahoj ^_^
    Nowy kotlecik http://smiertelnamysl.blogspot.com/
    Nowy blog xd http://rozdzielona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :3
      To nie było aż takie straszne, nie przasadzajmy XD
      I cieszę się, że nie widać ( tak bardzo) naciągania i banału tej sceny z dramatem Shakespeare'a ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Czytam sobie, mam cudownego banana na ryjku, rumieńce na twarzy, bo... ach, ta piękna scena z Romea i Julii! Jak pięknie! Ten pocałunek, ło matko! Idzie Sophie po parku jak zakochana, aż mi się przypomina, jak ja się zakochałam, a tu nagle... makabryczny opis domu jaki zastała. Rozdziawiłam buzię, następnie się skrzywiłam, a potem mało nie zalałam łzami D: to było straszne. Ja bym umarła, gdybym coś takiego zobaczyła. Kto ich tak zabił?! Jeszcze te oczy w kieliszkach, serce na dłoni... kto jest takim psychopatą D: ?
    Uważam, że może troszeczkę za szybko się to dzieje, ale... i tak w jakiś sposób mnie porwałaś. Czekam na następne.
    Zapraszam też do siebie: http://cien-nocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Cieszę się bardzo, że znalazłaś czas, aby mnie odwiedzić <3
      Fakt, przyznam, wszystko stało się w tym rozdziale bardzo szybko, ale tylko po to, aby ukazać kontrast wątków. Różnicę. Oraz wyraźnie zaznaczyć przerwę pomiędzy.... no właśnie, czym? Wszystko w następnym rozdziale :3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Cudny blog! Świetny rozdział ! ;)
    Jeśli tylko znajdziesz chwileczkę to zapraszam na mój nowy blog : http://43glodoweigrzyska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i za uznanie ;)
      Postaram się wpaść również do Ciebie!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. DLACZEGO TO MUSI BYĆ AŻ TAK ZAJEBISTE? ( wybacz za wulgaryzm :/ ) nie ma innego słowa na to! Świetny styl, meega talent! Piękna scena jak z Romeo i Julia <3 przecudna! Ale boże.. Ten trup w łóżku, serce w dłoni.. Ciary przechodzą! Ale już jestem twoją fanką bo KOCHAM HORRORY I KRYMINAŁY! tak więc czekam na następny, błagam wstaw proszę najszybciej jak możesz, bo nie mogę wytrzymać no :c
    Pozdrawiam i weny życzę :**
    P.s
    http://igrzyska-1.blogspot.com/
    Nowy - 3 rozdział, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaahah dziękuję Ci bardzo <3
      Następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w weekend, ponieważ jest już gotowa 1/3 :3
      Pozdrawiam!
      PS. Informacji nt. rozdziałów u siebie zapisuj w Spamowniku ;D

      Usuń
  6. Przeczytałam...
    Rozdział normalnie emocjonalny, szczególnie jak wróciła do domu...
    Ciary mam wszędzie...powiesili się? Szok!
    Ty kobieto do horrorów się nadajesz XD
    Super naprawdę jestem pod wrażeniem.
    Czekam na nn
    Pozdrawiam i życzę Weny!
    Az :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha dziękuję, dziękuję XD
      A tak bardziej poważnie to dziękuję serdecznie za odwiedziny oraz uznanie :3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Fajny blog :)

    Obserwuję Twojego bloga, czy mogłabym liczyć na rewanż? :)
    http://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, tak na dzień dobry mówię przeczytałam wszystko naraz. Usiadłam, zaczęłam, skończyłam i komentuje. Nie chce by mój komentarz został odebrany jako hejt albo coś w tym guście ale ....
    Zacznę od pozytywów, historia jest naprawdę fajna. Trochę kojarzy mi się z kilkoma książkowymi motywami ale generalnie pomysł jest ciekawy. Ale ... zawsze jest jakieś ale. Kto cię goni, kobieto? Pędzisz jakbyś chciała już skończyć całą historie, a jeszcze dobrze jej nie zaczęłaś, strasznie przez to spłycasz postacie i nie mają one żadnej psychologii. Patrząc dalej rozdziały powinny być dwa razy dłuższe opisz to trochę nie stracisz, a zyskasz bo są straszne duże przeskoki czasowo-historyczne i w samych notkach i pomiędzy nimi. Czasem trzeba się zastanowić 'Ale co się właściwie stało?”. Relacji takich jak przyjaźń czy miłość nie buduje się od tak, a u Ciebie zajęło to kilka linijek. Rozwiń się!!!
    Zanim przejdę dalej zapoznaj się proszę z terminem Mary Sue. Też zaczynałam pisać, nie mówię, że jestem w tym mistrzem i pewnie długo nim nie będę, z początku też tworzyłam taką Mary – umiała i lubiła wszystko, a jaka była piękna to już w ogóle długo by opisywać. Ja wiem, że niektóre cechy twoich postaci wynikają z tego, że są oni Łowcami ale boje się, że pójdziesz w kierunku Mary Sue i Marty'ego Stu. Ale to tak ku przestrodze. :)
    Z takich kosmetycznych spraw i troszkę w imię czepialstwa. „jak z XIX - wiecznego „ albo „i przez 5 drzwi na prawo„- wygodniej się czyta i lepiej to wygląda jak wszystko jest pisane słownie wszystkie daty, cyfry i numery. Ale mówię to już tylko czepialstwo.
    Kilka takich rzeczy, które mi niestykły w czasie czytania.
    1. Jak ona może tak reagować na to co się dzieje. Prawie bezwiednie, jej rodzice martwi, krew i flaki a ona się śmieje. Dobra zemdlała tam ale zabiłaś dramaturgie. Tak samo tu „- Przepraszam, czy mógłbyś odsunąć ten nóż z mojej szyi? Jeśli nie widzisz, trochę mi rozciąłeś skórę. „ Zero jakiegoś strachu, emocji czegokolwiek. „Chłopak podbiegł do mnie i przejechał palcem po karku. Na chwilę znieruchomiał, a następnie sztywnym krokiem wrócił na fotel. „ - czy ona daje się tak po prostu macać? Ja rozumiem, nowe miejsce, sen te sprawy ale ja bym się zdziwiła gdyby ktoś zaczął mnie macać po karku.
    2. „Na dodatek był wysoki i umięśniony, na pewno dużo trenuje, pomyślałam i przeniosłam wzrok z powrotem na oczy. Chłopak intensywnie się we mnie wpatrywał. „ - błąd w zapisie. Znaczy powinno być oznaczone kursywą to co ona myśli, a to co mówi narrator nie.” Na dodatek był wysoki i umięśniony - Na pewno dużo trenuje - pomyślałam i przeniosłam wzrok z powrotem na oczy. Chłopak intensywnie się we mnie wpatrywał.”
    3. Zaprzeczasz sama sobie! „Często moje wypadki kończyły się bliznami, to nie nowość.” - wcześniej piszesz, że łowcy prawie się nie ranią.
    4. Błędy. Tak jak ortograficzne mi wiszą bo dysleksja skrzętnie mi wszystkie chowa, więc nie widzę żadnego ale składniowe, logiczne czy jak je tam inaczej nazwać już tak. „Teressa od początku zabierała nas do wszystkiego, dlaczego teraz miałoby być inaczej?” - raczej wybierała.
    „Chyba runa na twoim nadgarstku mówi sama za siebie.„ - wiele runów, jeden znak runiczny.
    „prosto z Shekespeare'owej przeszłości” - anglicyzmy, ok wszystko dzieje się w jakimś anglojęzycznym kraju, więc chcesz zachować oryginalną pisownie. Nie czepiam się braku spolszczenia do naszego Szekspira ale naprawdę nie lepiej by było Shekespear'owskiej?
    „Hol skręcający na końcu budynku odpowiednio na północ.” - to zdanie nie ma sensu, nabrałoby go gdyby usunąć słowo 'odpowiednio'. A brzmiało by lepiej gdyby wyciąć też „na końcu budynku”. Teraz ma sens i brzmi ładnie ale SKĄD ONA WIE GDZIE JEST PÓŁNOC JAK ZNALAZŁA SIĘ TAM PIERWSZY RAZ? Ale to znów czepialstwo, więc można sobie to odpuścić.
    „Lekko pchnęłam marmur i przeszłam przez drzwi na drugą stronę.” - marmurowe drzwi? Nie wnikam, dobra. Koniec czepiania się.
    Tak jak mówiłam tam wyżej, to nie miał być hejt tylko konstruktywna (mam nadzieje) krytyka. Czekam na więcej bo zainteresowała mnie ta historia. Życzę wena.
    BW

    OdpowiedzUsuń