środa, 19 lutego 2014

R8

   Po cichu przeszłam przez próg pokoju. Rodzice wreszcie dali za wygraną i przestali męczyć mnie setkami pytań o największe bzdury. Czy ich naprawdę interesuje tylko i wyłącznie szkoła? A może czerpią przyjemność z mojego zdenerwowania? Podczas obiadu myślałam, że rzucę w matkę talerzem pełnym jakiejś wstrętnej sałatki. Kiedy tylko przerzucili swoje wieczne problemy na Alexa, mojego brata, wyślizgnęłam się z kuchni i schowałam w swoim pokoju. Zrobiłam sobie mini trening, co skutecznie ukoiło moje skołatane nerwy. Po raz pierwszy w życiu zostawiłam lekcje i poszłam pod prysznic zaraz po ćwiczeniach. Dwadzieścia minut pod ciepłym, głośnym strumieniem parującej wody uciszyło moje sumienie i myśli. Czysta i sucha rzuciłam się na łóżko, przelotnie zerkając na zegarek. 21? Nie kładłam się tak wcześnie odkąd skończyłam 11 lat! Musiałam powiedzieć Nickowi o mojej decyzji, póki byłam zdecydowana. Leżałam spokojnie na brzuchu, modląc się o sen. Nie wiem ile to trwało, ale niedługo później jednak byłam już w tamtym świecie. Nie bałam się. Ani świetlistej kuli, ani ogromnych drzwi. Teraz, wiedząc co mnie czeka, szybko dostałam się do gabinetu Nicka. Zapukałam, a potem od razu otworzyłam drzwi, nie zważając na brak pozwolenia.
- Cześć, Nick. - wzięłam głęboki oddech. - Podjęłam decyzję.
- Witaj. - odrzekł, niespiesznie podnosząc wzrok znad książki. - Domyśliłem się.
- Nie chcę być jedną z was. Nie potrafię - spuściłam wzrok. - Przepraszam.
Wybiegłam z pomieszczenia, zanim Nick zdążył odpowiedzieć. Czułam, jak oczy napełniają mi się łzami. Przecież nie znałam tych ludzi, co więcej, nie wierzyłam w to co mówią, a nawet nie byłam przekonana czy nie są oni wytworem mojej chorej wyobraźni. Dostrzegłam Jasona na końcu korytarza. Jego twarz, taka idealna, nie mogła nie być prawdziwa. Chłonęłam ostre rysy wzrokiem, chcąc zapamiętać je na zawsze.
- Żegnaj. - wyszeptałam.
Zaciskając wilgotne oczy i mówiąc nauczone zaklęcie, czy cokolwiek to było, przeszłam przez drzwi.

   Następne dni stały się wyuczoną, martwą rutyną. Nie robiłam nic, poza słuchaniem muzyki i włóczeniem się - z obowiązku - do szkoły. Znajomi odsuwali się ode mnie. Nauczyciele nie rozmawiali i nie pytali na lekcjach. Psycholog szkolny omijał szerokim łukiem. Rodzina nawet nie zauważyła zmiany w moim zachowaniu. Jedyną osobą, która trwała przy mnie była Evelyn. Cicha, milcząca jak ja, siedziała przy mnie cały czas, nie odchodziła porozmawiać z innymi. Była. I mimo wszystko mnie wspierała.
Każdego wieczoru powracałam myślami do Akademii. Czy pamiętają o mnie? Czy ich w ogóle obchodziłam? Pytania z każdym dniem męczyły mnie coraz bardziej. Co noc moja poduszka była mokra od łez. Tak, płakałam. Każdej cholernej nocy myślałam nad moim wyborem i nad tym jaką jestem idiotką. Głowa mi pękała, ból był nie do zniesienia, ale nie to było najgorsze. Ból fizyczny zdołałabym znieść, lecz ten, który mi dokuczał, ulokował się w sercu. Rozrywał je na malutkie kawałeczki, przypominając o Sarah i jej niewypowiedzianej ofercie przyjaźni, o delikatności i opiekuńczości Nicholasa oraz, mimo woli, Jasonie. Nie mogłam pozbyć się wspomnień. Nie potrafiłam, ale też nie chciałam. Cierpiałam.
Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, że coś mogłoby się zmienić. Dlatego, gdy po kilku dniach, albo tygodniach, nie wiem, straciłam rachubę, w szkole pojawił się ON, nie uwierzyłam. Myślałam, że jakimś cudem znalazłam się TAM.
Normalnym rytmem dnia ruszyłam do szkoły. Weszłam, skierowałam się do szafki i już zamierzałam ją otworzyć, kiedy poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Instynktownie wiedziałam, że jest coś nie tak, bo każdy omijał mnie wzrokiem, lecz zanim pomyślałam, odwróciłam głowę. Właśnie wtedy Go ujrzałam. Stał, oparty o jedną z pustych szafek na końcu korytarza, emanujący niezbitą pewnością siebie. Miał na sobie znajome, przetarte na kolanach czarne jeansy, skórzaną kurtkę i ciemno-szary T-shirt.
- Cześć, Sophie.
Byłam pewna, że te słowa kierował do mnie. Nie wiedziałam, jak to usłyszałam, a przez chwilę, czy w ogóle słyszałam. Zawsze miałam możliwość zrzucenia winy na mój chory mózg. Każdy chyba już zauważył, że jest coś ze mną nie tak, bynajmniej ostatnio. Widząc te szare oczy, patrzące wyzywająco w moją stronę, te same, przez które nie mogłam spać, zmiękły mi nogi, a oczy zasnuła wszechogarniająca ciemność. Mrok otoczył mnie swoimi ramionami, zabrał w krainę zapomnienia...

   Powoli wracała mi świadomość. Czułam pulsujący ból w skroniach, słyszałam jakieś przytłumione głosy, niczym rozstrojone radio i irytujące, miarowe plumkanie. Spróbowałam podnieść powieki, aby znaleźć źródło mojego rozdrażnienia, ale nic się nie wydarzyło. Wciąż widziałam czerń. Jeszcze raz zdobyłam się na wysiłek i spróbowałam poruszyć ręką, lecz to też nie dało skutku. Zalała mnie fala senności i po raz kolejny oddałam się w bezpieczne ramiona Morfeusza.
Drugie wybudzenie na szczęście dało efekt. Otworzyłam bardzo lekko oczy, by zaraz je zamknąć od ostrego światła. Usłyszałam krzyk brata.
- Mamo!!! Budzi się! Otworzyła oczy!
Usłyszałam szybkie, narastające kroki.
- Słonko, nic ci nie jest? Słyszysz mnie?
Niezauważalnie skinęłam głową. Znów podjęłam próbę otworzenia oczu, lecz ta znowu spełzła na niczym.
- Co się dzieje? - zapytał z niepokojem tata.
- Siiittttoooo... - Próbowałam powiedzieć "światło", ale tylko tyle wydostało się z mojego przesuszonego gardła.
- Co?
Jeszcze raz powiedziałam.
- Chyba chodzi o światło! Przecież tu jest strasznie jasno. - Bratu udało się rozgryźć mój bełkot i szybko wyłączył światło. Teraz jedynym, nikłym, jego źródłem stał się monitor obok mnie. Nareszcie mogłam spokojnie podnieść powieki.
- Cześć - wychrypiałam. - Co się stało? Gdzie jestem?
- Nie pamiętasz?
Pokręciłam ostrożnie głową.
- Zemdlałaś i uderzyłaś głową w róg otwartej szafki. Zemdlałaś, dopiero się obudziłaś - wyjaśnił mi łaskawie tata.
- A do tego masz dwa szwy! - wtrącił z entuzjazmem Alex.
- Aha. - Nie przejęłam się tym. Często moje wypadki kończyły się bliznami, to nie nowość.
Wspomnienia zaczęły napływać coraz większą falą. Jason. Szkoła. Ciemność.
- Pić - szepnęłam cicho.
Czułam, że nie mogę mówić, gardło piekło z każdym wdechem. Pielęgniarka, której wcześniej nie widziałam podała mi kubek. Gdy tylko poczułam wilgoć na spierzchniętych ustach, zaczęłam łapczywie pić. Opróżniłam naczynie do dna i poprosiłam o więcej. Łącznie wypiłam ze trzy albo cztery szklanki. Chwilę po tym ponownie zasnęłam.

Ze szpitala wypuścili mnie po dwóch dniach od wybudzenia, ale nieprzytomna byłam trzy. Był piątek, więc miałam cały weekend na przemyślenie sprawy. Przecież to niemożliwe. Jason? W mojej szkole? Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem było to, że wariuję.
Bałam się iść do szkoły. Bałam się tego, co mogę tam zobaczyć. Z gulą w gardle wyszłam z domu, a mój niepokój narastał z każdą chwilą. Niepewna tego, co może mnie spotkać, przekroczyłam próg budynku i skierowałam się do szafki. Nerwowo rozglądałam się na boki, ale nikogo szczególnego nie zobaczyłam. Odetchnęłam z ulgą. Na obecną chwilę, byłam bezpieczna. Wyjęłam książki i ruszyłam do sali 27 na angielski. Usiadłam w swojej ławce, pod oknem, trochę z tyłu. Jako jedna z trzech osób byłam sama w ławce. Odłożyłam książki, włożyłam słuchawki, zamknęłam oczy i pogrążyłam się w krainie marzeń. Układałam sobie w myślach solówkę, niedługo mój pierwszy konkurs. Po kilkunastu minutach ostry dźwięk dzwonka wybudził mnie i zaczęła się lekcja. Pani Openflow omawiała niedawne sprawdziany i sprawy bieżące, a mnie ani trochę to nie interesowało. Zapatrzyłam się na park za oknem. Dzieci biegały i rozrabiały, a matki ze szczęśliwymi uśmiechami rozmawiały obserwując swoje pociechy. Wszystko to wydawało się bardzo odległe od mojej samotni, krainy smutku, bólu i rozpaczy. Po raz kolejny coś przerwało moje przemyślenia, tym razem trzaśnięcie drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku i wtedy świat się zatrzymał. Byłam tylko ja i TE szare oczy. Ciszę przerwała anglistka.
- Witaj, Jasonie.
- Dzień dobry - odpowiedział z czarującym uśmiechem.
- Co jest powodem twojego spóźnienia?
- Musiałem odprowadzić siostrę do przedszkola.
Na twarzy Pani Openflow pojawił się pełen rozmarzenia uśmiech. Każdy w szkole wiedział, że kocha dzieci, więc to co zrobił Jason, było ciosem poniżej pasa. Pewnie zabijał bestie, demony czy co, kłamca.
- No dobrze, usiądź gdzieś.
Chłopak rozejrzał się po sali. Były trzy wolne miejsca, w tym obok mnie. Udałam, że coś piszę, aby nie musieć patrzeć na niego. Usłyszałam kroki. Podniosłam oczy i ujrzałam Jasona obok mnie.
- Mogę?
Moje serce stanęło.
- Tak.
Usiadł i przyłączył się do lekcji jak gdyby nigdy nic. Po kilku chwilach wrócił mi rozsądek. Sięgnęłam po notatnik i wyrwałam kartkę.
Co ty tu robisz?! 
Chodzę do szkoły.
Ale dlaczego tutaj? 
Bo ty tu jesteś. Musimy cię chronić, pamiętasz? A przy okazji chciałem wrócić do szkoły. - Pisząc to powstrzymywał śmiech.
Z czego się śmiejesz?!
Z ciebie. Z twojej reakcji.
Jesteś wredny.
Wtedy zauważyłam Panią Openflow kierującą się w naszym kierunku. Cicho szepnęłam "chowaj!" do Jasona i wcisnęłam mu karteczkę w rękę.
- Coś się dzieje?
- Nie, nic. A powinno? - odpowiedziałam.
Nauczycielka zmrużyła oczy i wróciła do swojego biurka. Odetchnęliśmy z ulgą. Anglistka znana była też ze swoich surowych kar. Powróciliśmy do omawiania dziewięciu kegów piekła, ale nie mogłam się skupić, bo mój współlokator wciąż chichotał.
Na przerwie na lunch, chłopak miał już grono wielbicielek. Gdy poszedł po jedzenie, zajęły mu stolik dookoła, stoliki obok, a na dodatek stały z nim w kolejce do bufetu przekrzykując siebie nawzajem radami co do posiłku. Widząc to chciało mi się śmiać, po raz pierwszy od wielu dni, więc znalazłam odosobnione miejsce ze świetnym widokiem na całą salę, a w szczególności na stół Jasona. Patrzyłam, jak chłopak wybiera sobie kanapkę z kurczakiem, dwie babeczki, colę, płaci i siada. Tłum adoratorek momentalnie zjawił się obok. Każda próbowała zwrócić na siebie uwagę, a Sekta Natalie - tak nazywamy najlepsze pseudoprzyjaciółki " Królowej Szkoły" Natalie, której ojciec jest sponsorem większości imprez w placówce - świeciła swoimi cyckami tuż przed jego twarzą. Przyglądając się im, ledwo powstrzymałam śmiech, a z oka poleciała mi pojedyncza łza. Chwilę potem podchwyciłam jego spojrzenie. Wyrażało komiczne cierpienie i błaganie o pomoc. Uśmiechnęłam się wrednie i powiedziałam bezgłośnie : " Nawet na to nie licz" po czym wyszłam ze stołówki. Poszłam do szafki po coś słodkiego i zadowolona rozsiadłam się na krześle w sali od chemii. Nagle zauważyłam małą babeczkę w rogu ławki.
Szkoda, że uciekłaś. Chciałem ją dać osobiście, ale nie miałem jak do ciebie podejść (mogłabyś zacząć współpracować). Jutro zajmij mi miejsce! Jason.
Zachichotałam. To było słodkie, ale dobrze mu tak. Spróbowałam prezentu i poczułam w ustach znajomą czekoladę z nadzieniem czereśniowym. Nie wiem skąd wiedział, że to mój ulubiony smak, może zgadywał, ale mimowolnie zarobił u mnie plusa.

19 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe opowiadanie. Czekam na następne rozdzialy ;)
    Zapraszam. - http://speedway-my-only-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki x3
      PS. Czekam na kolejne rozdziały u ciebie!

      Usuń
  2. Kocham kocham! Po tym co przeczytałam to aż wstydzę się zostawiać tu link do mojego bloga z opowiadaniem.Zostaje na dłużej i obserwuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Nie masz się co wstydzić, masz talent. Sama nie uważam się za jakąś super pisarkę, bardziej przeciętną, ale to bardzo przyjemnie przeczytać taki komentarz <3
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. http://paranormalkryminal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! ;) Obserwuję i zostaję na dłużej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O coraz dłuższe te twoje rozdziały. Cieszy mnie to, zwłaszcza, że pojawiają się coraz dłuższe opisy, których wcześniej troszkę mi tutaj brakowało ;)
    Nie powiem, zaskoczyła mnie decyzja dziewczyny. Myślałam, że mimo wszystko zgodzi się przystąpić do nich. Tymczasem ona z tego zrezygnowała. Nie jestem pewna czy była to dobra decyzja, biorąc pod uwagę to jak dziewczyna się po tym czuła i jak zachowywała.
    No, ale Jason jest uparty. Widać, że zbyt szybko nie odpuści.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jason to ogromny uparciuch! Nie mogę ci wyjaśnić nic więcej, ponieważ nie mogłabym odpowiedzieć bez baaardzo szczegółowego opisu :)
      Pozytywne (lub negatywne) konsekwencje tej decyzji dziewczyna odczuje w najbliższym czasie i mam nadzieję, że uda mi się was zaskoczyć!
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  6. Kocham . Proszę o nexta . Dodaje do ulubionych na moim blogu :)

    http://scenariuszebyreeb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Następny rozdział pojawi się w najbliższym czasie, mam nadzieję, że w przeciągu 3 dni :)

      Usuń
  7. Czytałem wczoraj:) bardzo ciekawe, pięknie piszesz, na prawdę nie czytam z reguły opowiadań ani książek, ale tego nie da się nie czytać, trzeba!
    http://chmielublog.blogspot.com miło będzie jeśli zostawisz ślad po sobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Wczoraj już pisałam, a szczerze mówiąc, głupio bym się czuła komentując kilka razy to samo, dlatego czekam z niecierpliwością na kolejny post :)

      Usuń
  8. Pochwały zbiera, ale kto zbetował i zmienił wygląd to już nie napisze! :(

    OdpowiedzUsuń
  9. wspaniały rozdział, masz talent do pisania opowiadań i ogólnie pisania więc nie zaniedbaj tego :)
    dorey-doorey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite ♥
    Kocham. Kocham. Kocham.
    Baaardzo podobała mi się scena w stołówce. I to niespodziewane przybycie Jasona ^__^
    Tak, może i jestem tu pierwszy raz, ale zostanę.
    Obserwuję :)
    Za ten rozdział bez zarzutów dałabym ci kotleta (dziwnie to brzmi, tak? Wybacz, mam ostatnio bzika na ich punkcie XD)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    ~ http://smiertelnamysl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuję cie do Libster Aword szczegóły u mnie :
    http://scenariuszebyreeb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow *.* ale czad!! Dzięki że podałaś mi link do tego blogaa<333 masz wiielki talent!!! Ale ci zazdroszcze ://
    Prześwietne opowiadanie!! Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!!
    Pozdrawiam i weny żtczę :**
    P.s
    http://igrzyska-1.blogspot.com/
    Niwy-3 rozdział :))

    OdpowiedzUsuń